O
książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia
Życiorys
Zamówienia
Powrót
do str.gł.
|
„Rzeczpospolita” 02.09.06 Nr 205
RZECZ O KSIĄŻKACH, SYGNAŁY
Dziewanna
Jacek Dobrowolski - poeta, tłumacz, znawca alternatywnych wątków
antropologii oraz buddyzmu, poważył się na rzecz niemodną i, zdawałoby
się, z góry skazaną na niepowodzenie. Wymyślił mianowicie, że napisze -
obecnie - komedię romantyczną wierszem. Która, w dodatku, dziać się będzie
poza czasem historycznym i dotyczyć postaci znanej dotąd głównie z
mitologii słowiańskiej i z zielarstwa, a mianowicie Dziewanny. Pomysł nie
tak może egzotyczny, skoro arcydzięgiel odgrywa istotną rolę w powieści
Olgi Tokarczuk. Dobrowolski odwołuje się jednak raczej do tradycji, którą
wyznaczają słowiańskie sztuki Słowackiego i zapomnianych dziś epigonów
Wyspiańskiego. A wiersz ma, dodajmy, często płynniejszy od Wyspiańskiego
(choć nie od Słowackiego), jak w tym opisie tytułowej Dziewanny:
Przepasana bylicą i z pszenicy kitą,
Koronę mając z maków i makówek witą,
Światło czerpiąc z pochodni, która nasycona
Mocą słońca, księżyca, spalając się kona.
Dramat Dobrowolskiego ma być zarazem odpowiedzią na proponowany przez
feministki kult Wielkiej Bogini. W posłowiu autor wyjaśnia, że w Polsce
patriarchatu nigdy tak naprawdę nie było, że „polską wyobraźnią narodową
zawsze rządziły symbole matriarchalne”. Mężczyźni zadowalali się rolami
synów: „żołnierza, kapłana lub poety, obrońcy matki, buntownika i
mściciela”. Natomiast Poeta z jego dramatu, współczesny Orfeusz, rzuca
wyzwanie dzikiej bogince Dziewannie swoją poezją: matematyczną,
precyzyjną, czystą. I wygrywa. Świetnie mogę sobie wyobrazić Dziewannę
w teatrze. Może scena, w której trzy Baby Jagi grają w piłkę głową Poety,
nastręczy inscenizatorowi trochę trudności, ale nie takie już rzeczy
oglądaliśmy. Przyznaję z niejakim zdumieniem: komedia pisana wierszem jest
A. D. 2006 możliwa.
Jan Zieliński
Jacek Dobrowolski - Dziewanna, tCHu, Warszawa 2006. |