O
książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia
Zamówienia
Życiorys
Powrót
do str.gł.
|
Było to w nocnej porze strachu, jako że w Wenecji noc dzieli się na porę,
w której widać przyszłość, na czas wspomnień i porę strachu. I o tej
porze, porze strachu, po raz pierwszy rozległ się ów dźwięk. Anna i
Zaharija, jak zaczarowani, odwrócili się do okna. Dźwięk dochodził z
zewnątrz. Cienka dźwięcząca nić, która zwieszała się skądś z góry, z
bezkresnych wyżyn nieba, przebiła Wenecję, jak szpilka chrząszcza.
Dźwięk był przeciągły, dość wysoki i z początku nikt na niego nie zwrócił
uwagi. Nie był szczególnie silny. Pierwsze zaniepokoiły się psy. Zaczęły
szczekać w łodziach tak, jak szczekają na czyjąś niewidoczną obecność w
nocy. Potem przestały śpiewać ptaki. A dźwięk trwał. Nie zmieniając
wysokości ani siły, spływał z nieba na ziemię jak prostopadły promień albo
struga wody. Pierwszej nocy trudno było zasnąć. Rano ptaki nie wzleciały z
miejsc spoczynku, a dźwięk trwał nadal. Nagle pojawił się jeszcze jeden,
inny, niższy dźwięk — było oczywiste, że płynął poziomo i przecinał tamten
wysoki, spadający z nieba. Teraz ten drugi dźwięk wchodził jakby jednym
uchem, a wychodził drugim. Ludzie klękali na chodnikach, w kościołach i
gondolach, niektóre kobiety żegnały się odwrotnie, jak pod wpływem sił
nieczystych. Kupcy egipscy twierdzili, że zetknęli się już z podobną
dźwięczącą nicią, która rozciągała się między piramidami. Dzwony kościelne
biły na trwogę, po czym, jakby na czyjś rozkaz, zamilkły. Kapłani głosili
z ambon, że dźwięk ów słyszą jedynie grzesznicy. Nagle z nieba zaczęły
spadać żaby. Dzieci uderzyły w płacz, a niektórzy ludzie na targach
szerzyli pogłoski, że nocami słychać szum wieczności, która spływa z nieba
na Ziemię i przekłuwa ją jak igła, przecinając na pół czas, pochodzący od
szatana. I istotnie, wszyscy widzieli, że dźwięk cienki i szybki jak
spojrzenie kobiety stoi nad Wenecją i rozpoławia niebo, dzieląc je na
światło i ciemność. Wszyscy widzieli, że na lewo od dźwięku zapadła noc,
na prawo zaś pozostał dzień...
Anna i Zabeta były dziwnie spokojne; powiedziały Zaharii, że wiedzą, kiedy
dźwięk ucichnie.
— Ktoś chce z nami rozmawiać — dodała Zabeta. — Duch Święty zwraca się do
nas w ten sposób, ale my go nie rozumiemy. Jeszcze nie...
Tak, jak nagle rozległ się nad Wenecją, dźwięk ów niespodziewanie się
urwał, i znowu w pierwszej chwili nikt tego jakby nie zauważył. Tyle że
pewnego ranka wszystkich zbudziła cisza, świergot ptaków i szum fal.
Dźwięk ucichł. Stało się to dwa dni po terminie wymienionym przez Zabetę i
Annę...
Wówczas nagle Zaharii coś się przypomniało. Przypomniało mu się, że
monsignore Cristofoli pytał go w sali Della Bussola, czy słyszał dźwięk.
— Było to dawno, kilka tygodni wcześniej, nim wenecjanie usłyszeli ten
dźwięk — powiedział do Anny. Odrzekła na to spokojnie, że poza Cristofolim
inni też słyszeli dźwięk wcześniej niż ona i Zaharija.
— Kto? — wyrwało mu się, jakby wiedział.
— Zabeta słyszała go w tym samym czasie, co monsignore.
|