1

O książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia

Życiorys

Zamówienia

 

Powrót do str.gł.

 

WSTĘP DO PROLOGU

Na proscenium, na tle kurtyny z dziewannami stoją: grecka Muza, Poeta i gruby Dyrektor Teatru.

MUZA
do Poety. Dyrektor Teatru nie slyszy jej i nie widzi, zanurzony w lekturze dramatu.

Dziś będziesz mistrzem ceremonii,
Raz szaławiłą, raz muz księciem,
Wygłosisz wszystko jak przystoi,
Z dowcipem, swadą i przejęciem.
Dziś będziesz stukał w nasze uszy
Groszkami dźwięcznokrągłych głosek
I może w końcu kogoś wzruszysz,
Albo rozbawisz na początek...

Sypnij perłami, nakarm wieprza,
Niech w nim zadzwoni nuta lepsza.

Rytm nieśmiertelny nam odkrywaj,
Mów do nas wprost bez celebracji.
Niech mowa twoja będzie żywa,
Unikaj zbędnej afektacji.

Do dzieła zatem, prawda czeka.
Kto ją wyśpiewa? Ty, Poeta.

DYREKTOR TEATRU
do Poety. Gdy mówi, Muza chichocze bezgłośnie.

Nie chcemy grać dramatów tych,
Ani zanurzyć w głąb tej mowy.
Dlaczego wierszem? Po co rym i rytm?
To serce wzrusza, skutek jest niezdrowy.
Pisz pan, jak ludzie mówią. Pisz pan tak,
By w telewizji można było to pokazać.
Zbyt piękne słowa dźwięczą wspak
Naszej epoki, szkoda gadać.
Ten pański dramat — mit Dziewanny,
To efektowna boczna ścieżka
Do jakiejś staromodnej panny,
Która od dawna tu nie mieszka.
My chcemy cwanych, mocnych słów,
Nie żadnych romantycznych strof.
Po co bogini? Jaki bóg?
Już lepszy drwiny silny kop.

Poeta milczy. Muza i Dyrektor Teatru chwilę czekają, a potem schodzą ze
sceny, idąc w przeciwne strony.
Poeta stoi nieruchomo. Ściemnienie.


GŁOS POETY

A ja jednego chcę — wzruszenia, łzy,
By po policzku ci spływała,
Taka gorąca, żeby ci,
Aż skórę przepalała.

ciąg dalszy wyboru fragmentów


 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

powrót