1

O książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia

Zamówienia

Powrót do str.gł.

Pustka, jakiej doświadczyła po zniknięciu Turka, nie była niczym nieprzyjemnym. Wrażenie to miało lepko-słodki smak waty i oznaczało, że mogła po prostu wrócić do nudy i rygoru, tak samo jak ludzie jadący autobusem, do swoich mało ważnych zajęć. Zdobyła się na przejrzenie podręczników i poprawiła większość ocen, lecz stopień z zachowania wciąż pozostawał niepewny. Chociaż mógł on stać się okazją do zagrania Sekretarzowi na nosie, w końcu wybaczono jej błędy ostatnich kilku miesięcy, pomimo iż nauczycielkom trudno było lubić Mariannę, bo nie uśmiechała się do nich, kiedy dostawała dobry stopień. Dziewczynka miała swoje powody — nie chciała już więcej cieszyć się ani martwić.

— Czy będziesz teraz przewodziła bandzie? — zaczepiały ją na przerwach maluchy.

Wyobraziła sobie, jak jedno po drugim, ślizgając się na podeszwach, zbiegają

w stronę lasu przykrytego tajemniczą bielą, nierzeczywistego jak ilustracja do bajki o zimowych wróżkach, gdzie zasypana grubą skorupą śniegu kopuła starego żółwia wyziera ponad poszycie jak eskimoskie iglo. Wczołgują się na kolanach i łokciach w lodowy korytarz, w środku jasnego kręgu płonie świeczka, przy której płomieniu ogrzewają sobie zgrabiałe palce, a ona przewodniczy spotkaniom jak królowa-wdowa, panując tak nad światem cudów i spełnionych pragnień.

[fragment książki]

ciąg dalszy wyboru fragmentów


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

powrót
PATRONAT /
MATRONAT