Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia
Zamówienia
Życiorys
Powrót
do str.gł.
|
„Akcent” 2011, nr 4
OŚ(Ć) ŚWIATA
Piotr Mitzner: Kropka. doM wYdawniczy tCHu,
Warszawa 2011, s. 96.
W najnowszym tomiku poetyckim Mitzera, zatytułowanym Kropka (do
tytułu nawiązują w ramowym układzie całości zbioru pierwszy i ostatni
wiersz, a także… wykorzystany na okładce obraz Phillipe’a Willisona,
który wygląda z pozoru jak czarny punkt – piszę z pozoru, bo zdaje się
on zapraszać do spojrzenia w głąb, we własną, czarną, niezbadaną
otchłań) odnajdziemy zarówno nawiązania do jego poprzednich książek
poetyckich, zwłaszcza do Domu pod świadomością i Niewidów,
budujących wraz z wcześniejszym Podmiotem domyślnym pełen emocji,
wyważonych refleksji i „przebłysków niewiadomego” liryczny tryptyk. Są
tutaj jednak i inne wątki: nie tyle nowe, co inaczej opracowane,
przedstawione i skomponowane w niezwykle intrygującą poetycką całość,
której lektura nie tylko skłania do namysłu, ale i do zatrzymania się –
choćby na chwilę, choćby tylko na moment czytania pojedynczego wiersza.
Może to stać się zaczątkiem swoistej re-wizji. Re-wizji siebie, świata i
siebie w świecie.
Wiele spraw (o ile nie wszystkie) rozgrywa się tutaj na linii góra –
dół. Przywodzić to może na myśl axis mundi. To oś świata, łącząca
ziemię z niebem i światem podziemnym, a jednocześnie wyznaczająca środek
świata, wokół którego organizuje się i koncentruje życie. Ta oś świata –
a może jej funkcję pełnić zarówno naturalne wzniesienie terenu (góra),
zbudowana przez ludzi świątynia a nawet wbity w ziemię kauczukowy pal –
zapewnia ludziom łączność z sacrum, odczucie „innej modalności
bytu” (M. Eliade). Jej utrata, realne lub symboliczne zniszczenie
zagrażają zanikiem poczucia bezpieczeństwa, rozkładem więzi w grupie, a
nawet śmiercią.
Oprócz sposobu kategoryzacji przestrzeni (i realnej, i symbolicznej)
niezwykle ważny jest w tych wierszach czas. Niezwykle interesująco
relacje czasu i przestrzeni kształtują się nie tylko w bardzo osobistej
Mijance, ale także w wierszu Robi zdjęcia. Fotografowanie
okazuje się tutaj czynnością zarazem zwykłą i niecodzienną: wykonywanie
zdjęć, choćby wydawało się czymś najbardziej banalnym, służy zatrzymaniu
konkretnej chwili, utrwalonego na kliszy „teraz” (zupełnie odmiennym
problemem jest tutaj kwestia prawdziwości). Mitzner z wirtuozerią
wykorzystuje tu dwuznaczność słów, budując wersy, które można odnieść
zarówno do techniki fotografowania i wywoływania zdjęć (czy też
określonych parametrów sprzętu), jak i relacji pośród fotografowanych
ludzi:
nie ma czułości
tylko rozdzielczość
Są one tym łatwiejsze do zaobserwowania, że zdjęcie wykonuje się z
zewnątrz, spoza grupy, dbając o odpowiednie ustawienie, odległość, kadr.
W wymóg zachowania w takiej sytuacji fizycznego dystansu wkrada się
jednak coś więcej: świadomość przemijania, a jednocześnie chęć
zachowania tego, co obecne (zdjęcia często służą przecież jako
katalizator wspomnień, a także opowieści o przeszłości). Także i tutaj,
oprócz zależności między ludźmi, których istnienie wpisane jest w czas,
pojawia się występujące w wielu innych wierszach symboliczne
uporządkowanie przestrzeni na linii: góra – dół:
Szukam odejścia
jeszcze krok
pozujcie mi
do końca
żebym was lepiej widziała
i ziemię pod stopami
i niebo nad głowami
i szarzejący szyld
w tle
Jednocześnie zagospodarowuje się przestrzeń w płaszczyźnie
horyzontalnej, poziomej: (oddalam się od was, by was lepiej zobaczyć,
patrzę z daleka, by dostrzec przedmioty w tle) i pionowej (ziemia pod
stopami, niebo nad głowami). Punktem orientacyjnym przestrzeni staje się
człowiek: w swoim wymiarze cielesnym (stopy, głowa) i duchowym (ziemia,
niebo), a także w relacji z innymi. O charakterze tych relacji można
wnosić również z rodzaju dystansu, jaki się zachowuje. (Bywa i tak, że
bliskość jest jedynie pozorna – upozowana na potrzeby zdjęcia, w
rzeczywistości panuje „rozdzielczość”, oddzielność). Dzielić nas mogą
również różnice pokoleniowe (świetna puenta, która jednocześnie jest
przekształconym „cytatem z rzeczywistości”: „o metrykę za daleko”), ale
jednocześnie nie sposób zaprzeczyć rodowej ciągłości między generacjami.
Pytania o przeszłość powracają w utworze Ubi sunt?, nawiązującym
w tytule do szczególnie popularnego w średniowieczu toposu Ubi sunt
qui ante nos fuerunt? (dwie strony wcześniej, w wierszu Wielki
śnieg, który otwiera znakomity, zbudowany w oparciu o aliteracje
wers „Pamięć jest zamieć”, można również usłyszeć echo zawodzenia
Françoisa Villona: „Lecz gdzie są niegdysiejsze śniegi”...) Dociekania
„Gdzie są ci, którzy byli przed nami” dotyczą znanych miejsc i ich
historii, w którą wplecione są losy poszczególnych osób. W
średniowieczu, ale i później (bardzo długo w cechach rzemieślniczych),
oddawało się syna na nauki techne u mistrza. Dzisiaj często ten
osobowy charakter przekazywania wiedzy i umiejętności, a także
wypracowywanie skutecznego działania w grupie, bywają zaniedbywane.
Zmienił się świat, tryb życia, pozostała nostalgia za przeszłością i te
same od wieków pytania:
gdzie jest szewc wlazł z ulicy Kochowskiego
gdzie szewc Piętka z Żelaznej
gdzie majster z Poznańskiej autor moich pierwszych
wiśniowych półbutów?
nie pytam już
o pradziadka Niemińskiego
szewca Z piwnej
znikł nawet z rodzinnego albumu
[…]
Więcej tu dziś sex-shopów niż warsztatów
szewskich
nie ma gdzie oddać buta do naprawy
ani syna do terminu
W te rozważania wkrada się też myśl o bliskich i o własnej przeszłości:
to kolejny wiersz z wątkiem autobiograficznym.
Osobiste losy poszczególnych jednostek splatają się też z historią (Sny
zimowe, Coś z rewolucji). Tak dzieje się również w poemacie
(?) Jutro lustro, w którym nie tylko warstwa dźwiękowa, ale i
kształt graficzny utworu sugerują „odbijanie się” obrazów przeszłości w
obecnym „teraz”. „Kontakt z przeszłością” ma oczywiście zawsze charakter
zapośredniczony, a osobną kwestią pozostaje jego literacki – a w
szczególności poetycki – zapis.
Prywatne wędrówki w głąb czasu skłaniają również do prób zagłębienia
się… w siebie. Wyraźną granicę między tym, co wewnętrzne i zewnętrzne,
wyznacza nasze ciało, pozwalające nam komunikować się ze światem, z
innymi ludźmi, a także z samym sobą:
PRZED CUDEM
stawić czoła ciału
gorącym czołem
dotknąć czoła
poczuć w czaszce
skłębioną czułość
[…]
obie strony czoła
w obie strony
dalej jest
Żyjąc, pozostajemy w nieustannym ruchu: wewnętrzne – zewnętrzne (i
odwrotnie), góra – dół (i odwrotnie), ziemskie – nadprzyrodzone (i
odwrotnie), cielesne – duchowe (i odwrotnie, jak np. w Słysz
przypominającym średniowieczne utwory z kręgu Dusza z ciała wyleciała
albo… zaskakująco celne rymowanie księdza Baki), żywe – umarłe (i…
odwrotnie, jak np. w świetnym wierszu Utopce i ślizgacze albo w
Wólce). Nieustannie balansujemy, próbując zachować równowagę oraz
łączność między tymi obszarami. Nie brak też tutaj odniesień do Boga:
nie jest to bezosobowy Absolut, ale Bóg chrześcijański. W Przejściach
brzegi stoją
patrzą
jak Galilejczyk płynie
dno odpycha
krzyżem
Ten aspekt jest tutaj, podobnie jak w poprzednich tomikach autora
Niewidów, niezwykle istotny i powraca w kilku co najmniej wierszach
zbioru: jako parafraza wyznania grzechów (Sny zimowe), w tytułach
liryków (Purgatorio, Wieczorna poranna, Litania na
głoskę ł), w bezpośrednich odwołaniach do symbolicznego
organizowania przestrzeni (wzniosłość gór i przeciwstawiona im pustka
ciemnego kościoła w wierszu Góry albo w opowieści o lesie w
Górze – dole).
Można też, jak Piotr Matywiecki, powiedzieć inaczej, że w poezji
Mitznera „Wszystko (…) odbywa się między obiema sferami: tym, co
prześwietlone rozumem i tym, co półmroczne, podświadome”. Tutaj mieszczą
się też akt i scena pisania:
NA WODZIE
na wodzie
piszę
stawiam kropkę
na wodzie
piszę
przekreślam
aż po szlam
Kropka to bardzo osobisty i ważny tom. Do czytania i przeżywania.
Małgorzata Rygielska
|