RECENZJE

 

Kolejna recenzja

O książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia


Zamówienia

 

Powrót do str.gł.

 

„Nowe książki” 2/2005

 

Marian Kisiel

 

Zamyślenia

 


Zamiast motta do swojej nowej książki poetyckiej Piotr Mitzner dał wyjaśnienie słowa pustosz. Zaczerpnął je z osławionego w gronie
polonistów ośmiotomowego Słownika języka polskiego (1900-1927) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwieckiego. Pojęcie to, czytamy, odnosi się i do przestrzeni, i do człowieka, i do owada. Tytuł zawsze jest żywiołem treści. Podobnie tutaj: miejsce puste, człowiek postrzeleniec (a więc ten, który nie umie sobą miejsca wypełnić), pustosz kradnik (Ptinusfur) wreszcie, zerujący gdzie się da i (w sensie najoczywistszym) pustoszący nasze składy żywności, stają się metaforycznym uzasadnieniem poetyckiej geografii i antropodycei tomu. To znaczy: wprowadzają nas w obszar refleksji nad tym, co jest, gdy czegoś nie ma. Albo inaczej: w obszar zamyśleń, czy da się odczytać z pustki to, co usilnie - w wymiarze biograficznym - poznać chcemy.

Bohaterem tomu Piotra Mitznera jest czas przeszły niedokonany. Niedokonany w sensie paradoksalnym, bo przecież każdy niemal wiersz przywołuje przeszłość, a więc to, co minęło i nie powróci. Doświadczenie stra­ty zawsze domaga się jednak wypełnienia. Nie ma innej możliwości zagwozdżenia pustki niż odwołanie do pamięci. Ona unieruchamia czas. Daje złudzenie trwania.

Tomasz Mann w Czarodziejskiej górze nazwał narratora „ cichym zaklinaczem imperfektu". Czas jest dla niego sferą niedokonania. Przeszłości, która nie może się domknąć. Tyl­ko język potrafi tak zawładnąć czasem, że jest on bezradny wobec wszelkich granic. Dlatego „opowiadający" posługuje się językiem. Swoją jedyną bronią w potyczce z czasem. „Opowiadający" musi przegrać, choć wygrywa. Musi przegrać, bo jego głos niknie pośród innych głosów. Wygrywa, bo nikt jego głosu zastąpić nie może. Istotą literatury, mówi Mann, jest „zaklinanie imperfektu", czasu, który nie może się domknąć, choć domknięcia pragnie.

Podobnie u Mitznera, choć jego wierszom daleko do epickiej rozlewności stylu. Są wyciszone, stwarzają się w rozbłysku; kierują się raczej w stronę notatek i zamyśleń, obca jest im wielka narracja czy poetyka traktatu. Choć umocowane w geografii Wschodu i Środka Europy, w teologii wspólnoty i rozdziału plemion, nie chcą czegokolwiek kategoryzować. Kategoryzacja nie przystoi poezji tak samo, jak prozie nie przystoi punctum epifanii. Wiersz zaklinający czas jest, jakby powiedział Gabriel Marcel, intimius intimo meo. 1 lak przeczytamy w Ankiecie Piotra Mitznera: „dobry wiersz to ten I którego wstydzisz się I przeczytać matce I nawet wtedy I kiedy jej nie ma".

Intymność zamyślenia jest doświadcze­niem straty. Dlatego, że wyłączamy się ze wspólnoty, choć pragniemy być jej częścią; dlatego, ze żerujemy jak pustosz kradnik na przeszłości, którą chcemy wzmocnić własną biografię; dlatego, że wchodzimy w spór z rzeczywistością naszych dni. Podmiot jest zawsze „pustoszeni". A jeśli przy tym „istnienie jest plagiatem" (tak twierdził Cioran), to jak uzasadnić własną obecność? Własną, to znaczy intymną.

Co więc jest, gdy czegoś nie ma? Gdybyśmy to wiedzieli, nasza refleksja by się nie rozwinęła, bo po cóż mielibyśmy czegokolwiek dociekać, skoro dociekać nie byłoby powodu. W wierszach Piotra Mitznera nie odnajdziemy więc odpowiedzi. Raczej zamyślenia nad drobinami bytu, miejscami pustymi, to znaczy - przez nas pustoszonymi. I nad tym, jak owo pustoszenie zatrzymać, by się nie dopełniło.

Czy z pustki - nawet dzięki poezji unieruchamianej - można cokolwiek odczytać? Mitzner twierdzi, że tak. „Stoję pized Ścianą Płaczu I tej kartki I nie mogę wsunąć I między ściśnięte kamienie" - czytamy w jednym z wierszy. Oto metafora istnienia, które jest „plagiatem", które nie może się dopełnić nową treścią, które mimo wszystko „jest", choć owadożercze „nie ma" każdorazowo wpycha się w obręb naszej myśli i chce nią zawładnąć. Dlatego te wiersze są tak dojmująco ludzkie. I dojmująco wspólne, choć intymne. O „pustoszach", którymi jesteśmy na sposób nieodwołalny; o czasie, który chcemy zatrzymać, by nie zmieniał miejsc, w jakich przebywamy; o wszystkożernej pamięci, bo tylko w niej możemy znaleźć ocalenie.

 

Piotr Mitzner Pustosz

Warszawa : „tCHu", 2004. - 135 s. ; 20 cm 821.162.1-1

 

 


 
 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

powrót do str. głównej ksiazki