4

O książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia

Zamówienia

Powrót do str.gł.

TRZECIA GWIAZDA

 

Szum. Świst. Świt. Em ma gościa. Jest nim kobieta w stroju szlacheckim: kołpaku, szarawarach, z rusznicą i czarną aksamitką na znak żałoby. W ręku szpicruta. Stylizacja powstaniowo-szlachecka. Matrona polska w przekrzywionym kołpaku. Po jeździe wierzchem nieco, acz z przyjemnością, znojona.

WĄSOWICZOWA w stronę drzwi

Gawron poczeka za drzwiami, tylko nie śpi. (Do Em) Mój sługa. Co tak leżysz?

EM

Znużonym ogromnie.

WĄSOWICZOWA

A po jakim to wielkim wysiłku?

EM

Chciałem wyjść z własnego życia, ale nie mogę znaleźć właściwych drzwi. Czemu? Czego płaczesz?

Czy ci źle, że uciekły Niemce i Tatary?

Tyś im uległ — rzekł młody — więc byłeś im wrogiem.

Jam zwyciężył — i ofiar zapomnieć nie mogę.

WĄSOWICZOWA

Jak żyję nikomu nie uległam, nawet własnemu mężowi. (Hałas z sieni.) Gawron! Co ty tam robisz, łamago? W tym domu nie trzymają wódki pod schodami. Stój na straży, albo każę boso po śniegu batogami gnać!

Odkąd małżonek mój zginął w stogu siana, zasieczony przez własnych chłopów, przejęłam po nim zadłużony majątek. Gdybym się raz poddała, poszedłby w obce ręce. To ja wstawałam o czwartej, słońce czy mróz. Strzygłam, pieliłam, chłopów doglądałam, byłam łaskawą panią, chociaż bali się mnie jak zarazy. Sama z Gawronem objeżdżałam pola. Raz zaskoczyła nas obcych wojsk zasadzka, ostrzelaliśmy się, on zginął, ja dni cztery przeleżałam w rowie, aż mnie chudzina pastuszek odkrył i dał znak do dworu. Tu miałam kulę — i tu.

EM

Mnie też raz jeden mąż postrzelił. W lewe ramię.

WĄSOWICZOWA

Mąż? Fujara. Z jakiej odległości?

EM

Ze trzy metry.

WĄSOWICZOWA

Ze trzech metrów nie trafił? Mówię, że fujara. Za Hirszbanda cię postrzelił?

EM odruchowo

Nie, za kuzyna. (Już dotarło.)

To nie ma granicy między światem żywych a umarłych? Plotki się do was rozchodzą!

WĄSOWICZOWA

Ot i kobieta wyzwolona — zamiast oszczędzać czas na wielkie dzieła, wychodzi za mąż za frajera! Co jest z tobą nie tak?

EM

To miał być związek wolnych ludzi, artystów. Bez poddaństwa.

WĄSOWICZOWA

Coś podobnego.

EM

Sztuka flirtu znalazła dopełnienie w sztuce strzeleckiej, niestety oboje byliśmy dyletantami w wybranych sztukach.

WĄSOWICZOWA

Jakby w moim majątku nie było poddaństwa, to byśmy wszyscy — ja, służba, synowie — na żebry poszli, albo lalki szyć! Na poddaństwie świat zbudowany. Jak nam Matka Boska panuje na niebiesiech, tak i my panować mamy w zamkach i stanicach swoich. Tak rządziłam, głosem surowym i miłosiernym oliwiąc każdą śrubę, ażeby niczym w muzyce sfer, obracała się w zgodnej harmonii.

Słuchać tumult i rżenie konia.

WĄSOWICZOWA

A-ha! Gawron wsiadł na mego konia i umyka. Czekaj, hultaju!

Wąsowiczowa znika w drzwiach. Słychać strzał.

Na powrót w drzwiach — dmucha w lufę rusznicy.

EM

Zabiłaś go!

WĄSOWICZOWA

On już dawno martwy. Konia — ocaliłam.

EM

Jeśli jest jakiś powód tego najazdu, czas już chyba, aby go wyjawić.

WĄSOWICZOWA

To nie najazd! Zwykłe odwiedziny.

EM z dziecięcą przyjemnością

Piotr Włast Odmieniec. Jest-Em. Z kim mam przyjemność?

WĄSOWICZOWA

Wąsowiczowa.

EM

Czy pani jest moją prababką? Czy przyjechała pani mnie stąd zabrać?

WĄSOWICZOWA

Wybij to sobie z głowy, słomko rzucona na wiatr.

Myślisz, że rodzaj można włożyć na siebie jak koszulę, a potem zdjąć — i to wszystko bezkarnie?

EM już dorośle, ale wciąż lekko

A nie można?

WĄSOWICZOWA

Nie ma cię w Księdze Rodzaju.

EM

Jestem we własnej.

WĄSOWICZOWA

Furda — słowa. Tobie nagana trzeba. Weź to — chcesz się przebierać, załóż strój rycerza! Bądź jak Grażyna, jak Emilia Plater. Wstydu nie przynoś płci niewieściej!

Próbuje zdjąć napierśnik. Nie jest to łatwe, zważywszy na mnogość splątanych wojennych atrybutów.

EM

Nie, nie.

WĄSOWICZOWA lirycznie

Tyś bezbronny.

EM

Mam tu jeden ogryzek w miejsce pióra.

WĄSOWICZOWA

A ja mam dla ciebie przesłanie od królowej stepu, co szeregi swe zbrojne formuje. Chcesz je przyjąć?

EM

Nie mogę. Jestem pacyfistą.

WĄSOWICZOWA

Przyjmuj albo broń się, albo — giń!

EM tylko gest: »Nie«.

WĄSOWICZOWA

Wici przed świtem rozwiezione, pospolite ruszenie u bram niebieskich stoi!

EM

Przepraszam, tylko przypomnę, że to ja jestem szalony.

WĄSOWICZOWA

Malkontent!

EM

Atawistka! Z całym szacunkiem dla stepowych kobiet — ty jesteś atrapą. Jesteś — upiorem. Jesteś... fikcją.

WĄSOWICZOWA

Będę — fikcją. Straconeśmy, jeśli go nie przyjmiesz.

A gdy zginiemy, po nas przyjdzie czas dam umiejętnych, które walczyć będą nie mieczem, lecz słowem i ciałem, a za młodością gotowe do piekła pójść będą, jak ty za czcią i honorem.

EM

Nic mnie interesy tych pań nie obchodzą.

WĄSOWICZOWA

Świat gubisz, wola twoja. (Wyjmuje cygarnicę, częstuje.) Palisz?

EM

Dzięki za to.

WĄSOWICZOWA

No, na mnie już czas. Gawron!

Wchodzi sługa Wąsowiczowej. Nosi mundur, na piersiach rozszarpany po niedawnym postrzale.

WĄSOWICZOWA

Jak wrócimy, uszyję ci coś nowego.

GAWRON

Wielce będę zobowiązany pani dobrodziejce.

WĄSOWICZOWA

Ani słowa o tym, coś tu widział, gamoniu. (Gasi swoje.)

To dobre dla dandysa. Ruszamy w drogę. Jazda!

 

Wąsowiczowa i Gawron kotłują się w drzwiach. Słychać rumor i rżenie.

Em zostaje sam w pustelni. Zimno tu — piec nie nadąża z ogrzewaniem w środku zimy.

 

ciąg dalszy wyboru fragmentów


 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

powrót do poprzedniego fragmentu
PATRONAT /
MATRONAT